Oczami Lucy~
Przeciągnęłam się po czym stęknęłam.
Przetarłam delikatnie oczy i spojrzałam na telefon, który zaczął wibrować. Na wyświetlaczu ukazał się napis informujący mnie, że to Louis próbuje się do mnie dodzwonić. Szybko ogarnęłam włosy i wygodnie usiadłam jakby to nie miała być rozmowa przez telefon tylko spotkanie w cztery oczy. ' Lucy co ty do cholery wyprawiasz ?! ' skarcilam się w myślach po czym odebrałam telefon
- Halo ? - Powiedziałam nieśmiało
- Lucy ?
- Tak to ja, co się stało Lou?
- Nic.. Poprostu pomyślałem.. Przejdziesz się dzisiaj ze mną ?
- hmm.. Cóż.. Tak, oczywiście a o której ?
- Za godzinę?
- Dobrze to do zobaczenia
- Czekaj..
- Hmm? - Mruknęłam pytająco
- Dziękuję, że się zgodziłas- i się rozlaczyl.
Nie wiedząc co mam myśleć odłożyłam telefon trzęsącą się ręką. ' on do mnie zadzwonił' byłam jak dziewczyna wchodząca w wiek dojrzewania ciesząca się zainteresowaniem płci przeciwnej.
Szybko wleciałam do mojej małej łazienki i wzięłam 20 minutowy prysznic. Owinięta ręcznikiem weszłam z powrotem do mojego pokoju gdzie nerwowo przebierałam w ubraniach. W końcu zdecydowałam się na legginsy i do tego założyłam jeansową koszule a włosy związałam w koczka. Nie wyglądałam jakoś ekstra. Tak w ogóle to nigdy nie ceniłam swej urody zbyt wysoko. Jedyne co mi się we mnie podobało to włosy i karmelowe oczy. Nic więcej . Nie byłam jedną z najszczuplejszych dziewczyn, chociaż trochę się to zmieniło po.. Po tragedii która mnie spotkała.
- Lucy, a gdzie ty się wybierasz ? - Odwróciłam się i zobaczyłam Margaret opartą o futrynę.
- Na spacer.. Z kolegą, a co?
- Tak tylko pytam - zachichotała- z kolegą mówisz ?
- Nie wyglupiaj się - wytknęłam jej język podczas gdy ona rękoma udawała całującą się parę- to mnie nie śmieszy
- A mnie tak - parsknęła- tylko miej przy sobie telefon i dzwoń jak coś się będzie działo.
Spoważniała na co ja przytaknęłam.
Oczami Louis'a~
Po rozmowie z Lucy zacząłem się szykować. Umylem twarz, zeby i przeczesałem włosy. Do tego założyłem jeansy i bordową bluzkę a na to katane. Praktycznie i fizycznie byłem gotowy. Tylko moja psychika nie mogła pojąć tego wszystkiego. W tej dziewczynie było coś... Było coś co przykuwało moją uwagę, tylko jeszcze nie wiem co .
Wyszedłem z domu idąc w stronę ulicy, na której mieszkała Lucy. Jej adres podał mi Liam . Zapukałem do drzwi, które po chwili otworzyła drobna kobieta.
- Dzień dobry, czy zastałem Lucy ?
- witaj tak Lucy już schodzi - uśmiechnęła się.. Spojrzałem w jej oczy, które były tak cholernie znajome.
- Może wejdziesz?
- Hmm.. Czemu nie - wzruszyłem ramionami, na co kobieta gestem ręki zaprosiła mnie do środka.
- Margaret kto przy.. O hej Louis - po schodach zeszła dziewczyna.. Piękna dziewczyna..
- Hej - odpowiedzialem z lekko otwartymi ustami.
- Idziemy ? - Zapytała niepewnie
Zamrugałem - oh.. Tak oczywiście - szybko odpowiedzialem na co ona lekko się uśmiechnęła.
- To pa Margaret !
- Pa kochanie
Pożegnała się z kobietą która mnie zaprosiła do domu.
- No więc gdzie chcesz iść ? - W jej głosie wyczuwalem stres.
- Chciałem ci pokazać jedno wspaniałe miejsce.. Tak pozatym naprawdę ładnie wyglądasz - uśmiech sam wyskoczył mi na twarz. Lucy delikatnie się zarumieniła.
Chwyciłem ją za rękę i poczułem miły dreszcz.
Oczami Lucy ~
Gdy Louis złapał mnie za rękę coś we mnie pękło i zacisnelam ją lekko na co on poprostu odpowiedział uśmiechem.
Czułam się trochę niezręcznie. W końcu ten chłopak mi się trochę podobał.. Trochę.. Podkreślając iż znaczenie tego słowa teraz brzmi ' BARDZO'.
- O czym myślisz ? - Wyrwał mnie z moich rozmyślań.
- Ehm.. O.. O tym gdzie idziemy, bo nie znam tej okolicy
- Nie martw się, jestem pewien, że ci się spodoba
- Ufam, że tak - zasmiałam się lekko i nabrałam pewności siebie.
Weszliśmy w jedną z słynnych uliczek z kamienicami z dawnych lat. Było tak pięknie. Jakiś mężczyzna grał na trąbce, a my podeszlismy i nawet nie wiedziałam kiedy Louis zaczął mnie delikatnie kołysać w tańcu. Czułam się jak jakaś księżniczka, która ma do czynienia z księciem- najlepszą dupą w mieście.
- Bardzo mi się przyjemnie z tobą tańczy - powiedział ma co moje policzki stały się całkiem czerwone.
- Dziękuję, ale napewno nie tańczę lepiej od ciebie - odpowiedziałam na co Lou cicho się zaśmiał..
***
Po wspólnej kawie ( której zawdzięczam spotkanie tej piątki) poszliśmy do parku. Z nieba zaczął padać deszcz, a z moich ust wydobył się cichy pisk
- Lucy chodź - Louis pociągnął mnie za rękę w stronę budki, która w dni robocze jest otoczona przez dzieci chcące ochłodzić sobie życie podczas niemożliwych upałów.
- Idę idę - zaśmiałam się
- Tutaj nie zmokniemy.. A przy okazji nikt nas nie widzi- jego dłonie delikatnie przyciągnęły moją twarz, a nasze usta zwarły się w zmyslowym pocałunku.. Przez całe moje ciało przeszedł niesamowity dreszcz..
- Cholera- wymsknęło mi się na co mój towarzysz zachichotał kontynuując to co zaczął...
____________
Przepraszam, że tak długo ale mam we wtorek egzaminy i jestem w zalamce przez co nie mam weny a ten rozdział wyszedł trochę drętwy.. Przepraszam ! :c