czwartek, 11 kwietnia 2013

Rozdział V

Oczami Lucy~

Przeciągnęłam się po czym stęknęłam.
Przetarłam delikatnie oczy i spojrzałam na telefon, który zaczął wibrować. Na wyświetlaczu ukazał się napis informujący mnie, że to Louis próbuje się do mnie dodzwonić. Szybko ogarnęłam włosy i wygodnie usiadłam jakby to nie miała być rozmowa przez telefon tylko spotkanie w cztery oczy. ' Lucy co ty do cholery wyprawiasz ?! ' skarcilam się w myślach po czym odebrałam telefon
- Halo ? - Powiedziałam nieśmiało
- Lucy ?
- Tak to ja, co się stało Lou?
- Nic.. Poprostu pomyślałem.. Przejdziesz się dzisiaj ze mną ?
- hmm.. Cóż.. Tak, oczywiście a o której ?
- Za godzinę?
- Dobrze to do zobaczenia
- Czekaj..
- Hmm? - Mruknęłam pytająco
- Dziękuję, że się zgodziłas- i się rozlaczyl.
Nie wiedząc co mam myśleć odłożyłam telefon trzęsącą się ręką. ' on do mnie zadzwonił' byłam jak dziewczyna wchodząca w wiek dojrzewania ciesząca się zainteresowaniem płci przeciwnej.
Szybko wleciałam do mojej małej łazienki i wzięłam 20 minutowy prysznic. Owinięta ręcznikiem weszłam z powrotem do mojego pokoju gdzie nerwowo przebierałam w ubraniach. W końcu zdecydowałam się na legginsy i do tego założyłam jeansową koszule a włosy związałam w koczka. Nie wyglądałam jakoś ekstra. Tak w ogóle to nigdy nie ceniłam swej urody zbyt wysoko. Jedyne co mi się we mnie podobało to włosy i karmelowe oczy. Nic więcej . Nie byłam jedną z najszczuplejszych dziewczyn, chociaż trochę się to zmieniło po.. Po tragedii która mnie spotkała.
- Lucy, a gdzie ty się wybierasz ? - Odwróciłam się i zobaczyłam Margaret opartą o futrynę.
- Na spacer.. Z kolegą, a co?
- Tak tylko pytam - zachichotała- z kolegą mówisz ?
- Nie wyglupiaj się - wytknęłam jej język podczas gdy ona rękoma udawała całującą się parę- to mnie nie śmieszy
- A mnie tak - parsknęła- tylko miej przy sobie telefon i dzwoń jak coś się będzie działo.
Spoważniała na co ja przytaknęłam.

Oczami Louis'a~

Po rozmowie z Lucy zacząłem się szykować. Umylem twarz, zeby i przeczesałem włosy. Do tego założyłem jeansy i bordową bluzkę a na to katane. Praktycznie i fizycznie byłem gotowy. Tylko moja psychika nie mogła pojąć tego wszystkiego. W tej dziewczynie było coś... Było coś co przykuwało moją uwagę, tylko jeszcze nie wiem co .
Wyszedłem z domu idąc w stronę ulicy, na której mieszkała Lucy. Jej adres podał mi Liam . Zapukałem do drzwi, które po chwili otworzyła drobna kobieta.
- Dzień dobry, czy zastałem Lucy ?
- witaj tak Lucy już schodzi - uśmiechnęła się.. Spojrzałem w jej oczy, które były tak cholernie znajome.
- Może wejdziesz?
- Hmm.. Czemu nie - wzruszyłem ramionami, na co kobieta gestem ręki zaprosiła mnie do środka.
- Margaret kto przy.. O hej Louis - po schodach zeszła dziewczyna.. Piękna dziewczyna..
- Hej - odpowiedzialem z lekko otwartymi ustami.
- Idziemy ? - Zapytała niepewnie
Zamrugałem - oh.. Tak oczywiście - szybko odpowiedzialem na co ona lekko się uśmiechnęła.
- To pa Margaret !
- Pa kochanie
Pożegnała się z kobietą która mnie zaprosiła do domu.
- No więc gdzie chcesz iść ? - W jej głosie wyczuwalem stres.
- Chciałem ci pokazać jedno wspaniałe miejsce.. Tak pozatym naprawdę ładnie wyglądasz - uśmiech sam wyskoczył mi na twarz. Lucy delikatnie się zarumieniła.
Chwyciłem ją za rękę i poczułem miły dreszcz.

Oczami Lucy ~

Gdy Louis złapał mnie za rękę coś we mnie pękło i zacisnelam ją lekko na co on poprostu odpowiedział uśmiechem.
Czułam się trochę niezręcznie. W końcu ten chłopak mi się trochę podobał.. Trochę.. Podkreślając iż znaczenie tego słowa teraz brzmi ' BARDZO'.
- O czym myślisz ? - Wyrwał mnie z moich rozmyślań.
- Ehm.. O.. O tym gdzie idziemy, bo nie znam tej okolicy
- Nie martw się, jestem pewien, że ci się spodoba
- Ufam, że tak - zasmiałam się lekko i nabrałam pewności siebie.
Weszliśmy w jedną z słynnych uliczek z kamienicami z dawnych lat. Było tak pięknie. Jakiś mężczyzna grał na trąbce, a my podeszlismy i nawet nie wiedziałam kiedy Louis zaczął mnie delikatnie kołysać w tańcu. Czułam się jak jakaś księżniczka, która ma do czynienia z księciem- najlepszą dupą w mieście.
- Bardzo mi się przyjemnie z tobą tańczy - powiedział ma co moje policzki stały się całkiem czerwone.
- Dziękuję, ale napewno nie tańczę lepiej od ciebie - odpowiedziałam na co Lou cicho się zaśmiał..
***
Po wspólnej kawie ( której zawdzięczam spotkanie tej piątki) poszliśmy do parku. Z nieba zaczął padać deszcz, a z moich ust wydobył się cichy pisk
- Lucy chodź - Louis pociągnął mnie za rękę w stronę budki, która w dni robocze jest otoczona przez dzieci chcące ochłodzić sobie życie podczas niemożliwych upałów.
- Idę idę - zaśmiałam się
- Tutaj nie zmokniemy.. A przy okazji nikt nas nie widzi- jego dłonie delikatnie przyciągnęły moją twarz, a nasze usta zwarły się w zmyslowym pocałunku.. Przez całe moje ciało przeszedł niesamowity dreszcz..
- Cholera- wymsknęło mi się na co mój towarzysz zachichotał kontynuując to co zaczął...

____________
Przepraszam, że tak długo ale mam we wtorek egzaminy i jestem w zalamce przez co nie mam weny a ten rozdział wyszedł trochę drętwy.. Przepraszam ! :c

niedziela, 31 marca 2013

Rozdział IV

Oczami Margaret~
Bolało mnie to, że musiałam tak oklamywac Lucy... Ale jak inaczej miałam ją ochronić ?
- Edward bierz tamtych, ja zajmę się tymi tutaj- nie pracowałam w biurze reklamowym.. O nie.
- Margaret uważaj !- mogłam rzec, że pracowałam raczej jako.. Hmm.. Szpieg ? Może to nie dosłowne określenie. - Dobra sytuacja opanowana.. Zabierz tę cholerną torbę i spadamy- za wszelką cenę chciałam, aby Lucy tego nie doświadczyła...
- Kolejna misja zakończona sukcesem
- Tak tylko tym razem musieliśmy włożyć w to owiele więcej wysiłku.
- Już nie bądź taka sztywna
- Ed ogarnij się ja tu myślę..- wkurzona.zwróciłam uwagę przyjacielowi.
- no dobra przepraszam.. Myślisz o wybranej ?
- Tak..- Lucy była wybrana.. Jej znamię.. To samo co u jej matki..
- Masz zamiar jej o tym powiedzieć ?
- Jeszcze nie czas..
Oczami Lucy ~
Leżałam w łóżku i chciałam odpisać Lou.. Tylko zastanawiałam się co.. ' hey Louis, tu Lucy. Nie przeszkadzasz' ? Tak miała brzmieć ta odpowiedz? Głupio.. W końcu zebrałam się w sobie :
SMS: hej Lou, przekaż Liamowi, że nie żyje ' wysłane' Teraz tylko czekać jak odpisze.. Czekałam ok. 30 minut i nic ..
' może śpi ?? Nie.. Jesteś głupia i robisz sobie nadzieję' moje uczucia biły się ze sobą..
Oczami Louis'a~
- Chłopaki.. Uważajcie.. - Nagle z całej siły kobieta ubrana w czarny kombinezon kopnęła mnie w brzuch, a ja bezwladnie uderzyłem plecami w ścianę..
- Pilnujcie torby !- krzyczał Harry..
- Lou żyjesz? - nade mną pojawiła się twarz Zayna
- Pomóżcie Harremu - powiedziałem ocierajac warge z krwi.
- Nie zostawię cię tu, wstawaj - chłopak pomógł mi się podnieść
- Niall za tobą !!- Horan wylądował przed nami, szybko się podniósł i uderzył na napastnika. Niestety było za późno.
- Louis nic ci nie jest ? - Zapytał zdyszany Liam
- Chyba nie- strasznie bolał mnie brzuch.
- Zabrali torbę.. I uciekli - ubolewał Harry.- jesteśmy zbyt słabo wyszkoleni
- Albo to oni są zbyt dobrzy - oznajmił Niall kulejący w naszą stronę..
Oczami Lucy~
Gdy tylko się obudziłam zbiegłam na dół. ' walizka jest, kurtka też.. Hmm.. Pachnie omletami..'
- Margaret !! - Krzyknęłam i przytulilam się do kobiety jak małe dziecko. Zawsze jak wyjeżdżała bałam się o nią.. Bałam się, że ją też stracę.- co ci się stało ?- wskazałam na rękę, która była owinięta bandażem.
- Ah to nic takiego, tylko.. Uderzyłam się
- Ahm- oczywiście głupia ja nic nie podejrzewałam..
- Jesteś glodna Lucy ?
- I to bardzo - powiedziałam mlaskając
- To usiądź, a ja zaraz podam ci śniadanie- kochana ciocia.. Spojrzałam na telefon, który wyjęłam z kieszeni szlafroka
SMS: wybacz, że musiałas tyle czekać, ale z chłopakami byliśmy w studiu
' odpisał.....on odpisał !!!!' wariowałam na samą myśl.
- A co ty taka uradowana ?- z ciekawością zapytała Margaret
- Ja?.. A nic.. Cieszę się, że wróciłas
Oczami Margaret~
Spojrzałam na Lucy.. Była radosna chyba pierwszy raz od tragedii, która ją spotkała.. Niestety pożar w domu Smith'ów nie był przypadkowy. Wcześniej pracowałam z jej rodzicami w agencji.. I dwa miesiące temu obiecałam sobie, że ich pomszczę, a ocalałą córkę ochronię.. Ochronię przed tym co miało się wydarzyć...
Oczami Louis'a~
- Lou i jak ?- leżałem w łóżku podłączony do różnych urządzeń
- Nie martw się Hazza, wyjdę z tego
- Porządnie wczoraj oberwaleś.. Martwimy się o ciebie
- Na pocieszenie ci powiem, że odpisała..
- Wiesz, że powodzenie misji zależy już tylko od tego ?
- Tak- Harry wstał z mojego łóżka i wyszedł . A ja zostałem.. Zostałem z wszystkimi moimi uczuciami.. Gdyby jeszcze były podobne.. Ale nie. One musiały być różne.
' pamiętaj o swej potędze
Potędze swojej miłości
Bo może ona pokonać
I zniszczyć wszystkie przeciwności..
'
_______
Hahaha moje opowiadanie jest szalone xD Oj będzie się działo !
Piszcie komentarze i zostawcie swoje nazwy z tt, a wtedy będę was powiadamiac o nowych rozdziałach <3 

piątek, 29 marca 2013

Rozdział III

Oczami Niall'a ~

Nie wiedziałem co mam robić.. Tak poprostu odszedłem od stołu i usiadłem w łazience na kiblu. Po chwili ktoś otworzył drzwi
- Niall nie dąsaj się i chodź, już wszystko okey
- Harry poczekaj.. Daj mi się uspokoić
- Dobra, ale stary nie bierz tego do siebie
- Czy ona nadal płacze?
- Nie - uśmiechnął się Styles- widocznie obecność Lou dobrze na nią działa
- Uhmm..
Przez kolejne pięć minut siedzieliśmy w milczeniu co rusz spoglądając na siebie.
- Ok.. Możemy iść
Ze spuszczonym wzrokiem wróciłem wraz z Hazzą do pozostałych.
- No nareszcie - poklepal mnie po ramieniu Zayn
- Jak widać - powiedziałem pod nosem, ale Lucy chyba to usłyszała, bo posłała mi lekki uśmiech
- Niall chcę żebyś wiedział, że się nie gniewam - zaczęła - bo przecież skąd mogłeś wiedzieć ?
- Dobrze, i jeszcze raz przepraszam
- Nie ma za co, naprawdę.

Oczami Lucy ~
Nie gniewałam się na blondyna, ponieważ nie miałam powodów. Nie mógł wiedzieć czy mam kochającą mnie rodzinę czy nie. Postanowiłam już o tym nie myśleć. Chłopcy okazali się bardzo mili tak jak ich przedstawiali w mediach.. A może to były tylko pozory ? Nie mogłam być tego pewna.
- Lucy teraz chciałbym cię zabrać do mojej ulubionej lodziarni
- Liam ależ nie trzeba - zarumieniłam się lekko
- Ależ tak, chce ci wynagrodzić zniszczenie twojej bluzy jak najlepiej potrafię
- Idź z nim on potrafii nalegać cały dzień - zaśmiał się Louis
- Hmm.. No dobra - zgodziłam się .

Oczami Louis'a~
- Chłopaki muszę wam coś powiedzieć - zacząłem jak tylko Li i jego towarzyszka wyszli z domu - to ta dziewczyna
- Serio ? Niby jak ?
- Zayn czy ty widziałeś jej znamię na obojczyku ?
- Ja widziałem - stwierdził Harry
- Mówię wam to ona !
- Też tak uważam, ale powinniśmy się upewnić. Musimy przeprowadzić śledztwo- zgodził się ze mną chłopak.
Patrzyłem przez okno na nią jak oddalala się wpatrzona w Liama, który trzymał ją delikatnie za rękę .
- To co robimy ? - Zapytał Niall. No właśnie.. Co robimy ? Ta myśl chodziła mi po głowie odkąd zauważyłem te znamię.
- Nie wiem.. - Westchnąłem. ' musimy to jakoś sprawdzić.. Któryś z chłopaków musi jej zawrócić w głowie.. To chyba jedyny sposób' . To co wymyśliłem było chamskie.. Ale to był jedyny sposób.
- Myślę, że mam pomysł ...

Po przedstawieniu chłopakom mojego planu Harry stwierdził:
- Louis moim zdaniem to ty powinieneś się podjąć tego wyzwania
- Ja ? Ale czemu akurat..
- Widziałeś jak ona na ciebie patrzy ?! - Przerwał mi Zayn.
- Malik, ale ja.. Ja nie dam rady !
- Jeżeli chcemy się upewnić czy to ona musisz dac radę.. - Wtrącił się Niall
- Horan ma rację
' ja ?! Jak to.. Niee.. Nie mogę, ale jeśli to ona ?' moją głowę rozpierdalało tysiąc myśli na minutę... Ale ona w końcu kiedyś i tak odkryje całą prawdę...

Oczami Lucy ~

Pierwszy raz od śmierci rodziców się śmiałam. Wróciłam do domu w skowronkach. Margaret jeszcze nie było więc postanowiłam wziąć szybki prysznic. Liam wydawał mi się słodki, ale był raczej ideałem na przyjaciela przynajmniej dla mnie.. Za to Louis.. Nie mogłam przestać myśleć o tym jak na mnie patrzył.. Może mi się zdawało ?
SMS: Cześć Lucy, tu Louis :) Liam podał mi twój numer, jeśli nie przeszkadzam to odpisz
Serce odrazu przyspieszyło . ' idiotko przecież nie mogłaś się w nim zakochać.. Ludzie potrzebują życia, aby tego dokonać a tobie wystarczył jeden obiad ?! Ogarnij się kurwa.. ' karciłam się w myślach. Jasne wielka miłość i w ogóle.. Przecież on i ja.. To nie możliwe.
To byłby tylko piękny sen... A może raczej koszmar......

______
Kolejny rozdział ( może trochę sztywny) napisany ^^ jesteście ciekawi co dalej ? Ja też :D

czwartek, 28 marca 2013

Rozdział II

Otworzyłam jedno oko i spojrzałam na zegarek. Było wcześnie, ale miałam zamiar dobrze spożytkować czas, który mi pozostał przed wydarzeniem, które dzisiaj miało nastąpić. Na samą myśl zaczął mnie zżerać stres. Leniwie odrzuciłam ciepłą kołdre i wstałam z łóżka. Poczułam zimno ciągnące od stóp więc założyłam moje łapcie- kotki.
Przecierajac oczy wyszłam z pokoju gdzie ujrzałam Margaret z podręczną walizką kierującą się w stronę schodów
- tak wcześnie jedziesz?- zapytałam po czym ziewnęłam
- Muszę, rozumiesz interesy wzywają - uśmiechnęła się znacząco. Margaret pracowała w biurze reklamowym i czasami musiała wyjechać na dzień góra tydzień.
- Rozumiem, jest może coś w lodówce do zjedzenia ?
- Na talerzu przykrytym pokrywą zostawiłam ci naleśniki- ucałowała mnie i zbiegła po schodach. Widocznie walizka nie była zbyt ciężka. Kochałam tę drobną, lecz niezależną kobietę, która mnie przygarnela i częściowo zastąpiła utraconą rodzinę.
Powolnym krokiem zwloklam się na dół, do kuchni gdzie zapach naleśników przyjemnie pieścił nozdrza.
Po śniadaniu postanowiłam się trochę ogarnąć. Poszłam więc do łazienki umyć zęby, twarz, uczesac się itd.
Po wykonaniu tych czynności podeszłam do szafy i zaczęłam przeglądać moje ciuchy, na które sama pracowałam aby nie obciążać cioci.
' kurwa nie mam się w co ubrać' bluźniłam tylko w myślach. Przeczesałam całą szafę i znalazłam brzoskwiniową sukienkę, do tej kreacji założyłam niskie koturny i praktycznie byłam gotowa. Nie robiłam sobie makijażu, wolę naturalną siebie. Miałam jeszcze dwie godziny do przyjazdu samochodu, który miał mnie zawieźć do domu chłopaków. Usiadłam przed telewizorem i skakałam po kanałach...

Gdy wyczekiwany pojazd podjechał pod dom byłam cała w nerwach. Kierowca samochodu nic nie mówił.. Czułam się niezręcznie. Chciałam jak najszybciej być na miejscu

Na wejściu powitał mnie ciemnooki chłopak o kruczoczarnych włosach. To był Zayn. Zayn Malik.
- Hey, chłopcy już czekają w jadalni, a ja akurat kończę- Malik ostatni raz zaciągnął się papierosem i rzucił go na ziemię po czym przydeptal.
- Wejdz proszę - otworzył drzwi i ręką dał mi znak abym weszła do środka. Dom był duży i nowoczesny jednak szczerze spodziewałam się czegoś innego. Zayn wprowadził mnie do pomieszczenia zwanym jadalnią
- O jesteś wreszcie - powiedział Liam i wstał- chłopcy poznajcie Lucy
- Cześć Lucy jestem Louis, a to jest Harry i Niall - przywitał mnie Tomlinson wskazując kolejno na swoich kolegów.
- Cześć wszystkim - odparłam nieco nieśmiało
- Nie wstydz się i siadaj
- Uhmm.. Dobra- siedziałam na środku stołu.
- A więc Liam cię wczoraj oblał kawą ?- zasmiał się Harry na co Payne zrobił się nieco czerwony
- Tak
- Powiedz coś o sobie Lucy - bałam się, że to pytanie padnie. Nie dało się tego uniknąć.
- no to może się przedstawię. Nazywam się Lucy Smith i z pochodzenia jestem brytyjką. W tym roku kończę 17 lat.- powiedziałam na jednym wdechu
- A masz rodzeństwo ?- wtrącił Niall
- Ja.. Miałam siostrę, ale ona.. Zginęła w pożarze wraz z moimi rodzicami dwa miesiące temu.. - moje oczy się zaszkliły ' Lucy tylko nie rycz, nie teraz.. Później będzie czas na to ' powtarzałam w myślach
- Oj.. Przepraszam.. Nie chciałem.. Wybacz, tylko nie płacz - zareagował blondyn. Niestety moje emocje były nie poskromione i łzy poleciały strumieniem po policzkach.
- Nic się nie stało - próbowałam załagodzić sytuację, ale moje szlochy tylko wszystko pogorszyły. Horan wstał i odszedł od stołu ze spuszczoną głową ' przecież to nie jego wina.. Nie jego.. To ktoś nam podpalił dom.. Nie on..'
- Lucy nie płacz - objął mnie delikatnie Louis zważając na to, że jeszcze się nie znaliśmy i nie wiedział jak zareaguje.. Być może byłoby lepiej gdybym ich bardziej nie poznawała...

______
Dziękuję za tyle wyświetleń i cóż, wiele mniejszą liczbę komentarzy :D
Mam teraz wielką ochotę tworzyć więc następny rozdział powstanie niedługo ^^

Rozdział I

Oczami Lucy~
... Babi.. Babi nie idź tam ! Słyszysz mnie ?! Zostań !!
- Nie.. Nie zostawię tam rodziców!
- Babi ! Proszę cię ! Ten budynek zaraz wybuchnie!!... Niee..!

Gwałtownie otworzyłam oczy i wstałam dysząc i płacząc..
Do pokoju weszła kobieta
- Lucy znowu ci się to śniło?
- Aż tak krzyczałam ciociu ?
- Jak nigdy.. Jesteś strasznie spocona
- Ja chce ich z powrotem..
- Csii.. Nie płacz.. -  Margaret przytulila mnie .
- Pójdę się przejść
- Dobrze, tylko uważaj na siebie
- Yhmm- przytaknęłam  wkładając na siebie rurki i bordową bluzę.
Wyszłam z domu w niedzielne popołudnie. Na dworze zapadał półmrok zważając  na to, że nadchodziła jesień.
W mojej głowie cały czas wracały wspomnienie z tego wypadku.. Minęły dwa miesiące.. Dwa miesiące odkąd w moim domu wybuchł pożar i pochłonął moich rodziców i młodszą siostrę Babi. Od tamtej pory mieszkam z ciocią, a właściwie przyjaciółką mojej mamy.
- Aua..- niespodziewanie chłopak, który wyszedł zza rogu rozlał na mnie kawę która była jeszcze ciepła.
- O jej.. Najmocniej cię przepraszam
- Nic.. Nic się nie stało- spuściłam wzrok na moje ciuchy - tyle, że na tą bluzę pracowałam miesiąc
- przepraszam.. Naprawę strasznie mi przykro. Zagapiłem się
- Uhmm
- Tak w ogóle jestem Liam Payne- dopiero teraz jego twarz oświetlił przejeżdżający samochód
- O matko.. To rzeczywiście ty.. J..ja jestem Lucy
- Cześć Lucy, ładne imię. Wiesz trochę mi się śpieszy tutaj masz mój numer telefonu - chłopak podał mi kartkę i szybkim krokiem poszedł na drugą stronę ulicy i mi pomachał. Kurczowo trzymałam kartkę w dłoniach.. Nie wierzyłam w to co się stało.

Nawet nie wiem kiedy byłam w domu. Odrazu po kolacji poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku. Po głowie chodziła mi myśl ' zadzwonić, czy nie...'. W końcu wybrałam numer w telefonie
-' bip..bip..bip.. Halo ?'
- hey.. Tu Lucy
- ' o hej, hmm mam chwilę więc przejdę do rzeczy.. Chłopaki nasuneli mi pewną myśl.. Jutro mamy dzień wolny i chciałbym abyś zjadła obiad przygotowany przez nas'
- Hmm.. Nie wiem jeszcze czy będę mogła, ale dam ci znać
- ' dobrze, i jeszcze raz przepraszam za bluzę..muszę kończyć pa'
- Pa
Odrazu po skończonej rozmowie szybko zbiegłam na dół.
- Margaret ! Margaret!!
- Tu jestem Lucy, coś się stało?
- Nie wyobrażasz sobie co się dzisiaj stało..
Po opowiedzeniu tej jakże niezwyklej przygody cała się trzęsłam.
- Spokojnie kochanie.. Jutro jadę poza miasto, ale ty możesz iść na obiad do tych twoich idoli
- Dziękuję - przytulilam ją z całej siły jaką władały moje chude ręce
- Tylko nie wracaj za późno i nie daj się oczarowac
- Dobrze, obiecuję
- A teraz idź się umyj i spać, bo jest już późno- spojrzałam na zegarek . Rzeczywiście godzina wczesna to nie była. Po kąpieli wskoczyłam pod kołdre, a ostatnim moim zadaniem było potwierdzenie jutrzejszego obiadu. Po wysłaniu sms'a do samego LIAMA z One Direction zasnęłam, a tej nocy nie męczył mnie żaden koszmar z przeszłości...

________
Mam nadzieję, że pierwszy rozdział nie jest taki zły i wam się spodoba. Liczę na pozytywne komentarze <3

Na dobry początek ;)

Cześć wam ! ;]

Nazywam się Agata i chciałabym wam tutaj publikować moje opowiadanie, które tworzę sama :)
na blogu będzie można również znaleźć
linki do cover'ów w moim wykonaniu ^^
Jestem Directioner i Belieber <3 ( tak byłam na koncercie Jus'a :D
)
Więcej informacji na moim tt: @agatahiraoka